|
|
TMZM Mielec:
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Działalność:
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Warto zobaczyć:
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Po godzinach:
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Monitoring:
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Jadernówka po remoncie
11-09-2011
Potomek z rodu
Jadernych był obecny w trakcie oficjalnego otwarcia Jadernówki w Mielcu. W tym
budynku mieszkał jako młodzieniec.
Jadernówka po wielu latach doczekała się modernizacji. W obiekcie, w którym
niegdyś August Jaderny mieszkał i prowadził nowatorski zakład fotograficzny
powstało muzeum fotografii. Niektóre z pomieszczeń zostały odwzorowane według
czasów swojej świetności, inne zmieniono na potrzeby muzeum. Janusz Jaderny,
potomek fotograficznego rodu nie widział Jadernówki od dwóch lat. Teraz
przyjechał by zobaczyć zupełnie nowy obiekt.
- Jakie były wrażenia, kiedy zobaczył Pan nową Jadernówkę?
- To jest szok. Baliśmy się, że z Jadernówki nic już nie będzie. Był przecież
taki czas, że zaczęło się tutaj wszystko walić. Nie było możliwości
interweniowania, obiekt był zaniedbany. Nie było pieniędzy i nic nie można było
zrobić. Na szczęście znajdowali się ludzie, którzy zachowywali pamięć, te
wszystkie pamiątki, które teraz złożyły się na efekt końcowy. Dopiero w
ostatnich latach ten zastrzyk środków pozwolił odbudować Jadernówkę z czego
niezmiernie się cieszę i jednocześnie pragnę wszystkim, ktorzy się w to włączyli
serdecznie podziękować.
- Jak zmieniła się dzisiejsza Jadernówka w stosunku do tego, co pamięta Pan jako
młodzieniec?
- Jest przebudowana, ma nieco inny układ. Była przecież remontowana pod kątem
stworzenia tutaj muzeum i jest to zrozumiałe. Ale ja pamiętam te pomieszczenia
jako młody chłopak. Wtedy wszystko wydawało się wielkie. Teraz jest o wiele
mniejsze. Nie byłem tu jednak co najmniej przez ostatnie dwa lata i dzisiaj jest
to dla mnie podwójny szok.
- Darzy Pan to miejsce jakimś szczególnym sentymentem?
- Zaraz po II wojnie światowej straciliśmy mieszkanie i ojciec zdecydował, że
przeniesiemy się tutaj. Mieszkałem w pokoju na piętrze z mamą i bratem. Ojciec
był nauczycielem z zawodu. Stracił jednak pracę i był magazynierem. Sentyment?
To coś znacznie więcej. Zresztą podobnie jak do całego Mielca. Moja córka
mieszka w Mielcu, ponadto mamy tutaj rodzinny grobowiec. Dlatego jak tylko
pojawia się okazja, to przyjeżdżam tutaj.
- To chyba napawa optymizmem, że tradycja Jadernych nie zostanie już zapomniana?
- Są takie cegiełki, które nieprędko znikną. Jest symbol w postaci nazwy ulicy,
jest muzeum, które może się mniej lub bardziej rozwijać, ale ono jest. Są tutaj
ludzie, którzy to pielęgnują i przekazują to młodszym. Już dzisiaj jest część
młodych ludzi, którzy na pewno będą kontynuować to, co dotychczas zostało
zrobione. Są dalsze plany i myślę, że tutaj będzie rozwój. Nie jest to
książeczka do której się już nic więcej nie dopisze. Jest to piękna rzecz.
Tego rodzaju muzea mają większe szanse przetrwania, niż inne tego typu ośrodki.
To muzeum jest chyba ważne dla ludzi z Mielca i okolic. Mam nadzieję, że
przejdzie to na kolejne pokolenia i ta tradycja będzie kontynuowana. Co jakiś
czas ktoś przyjdzie i przekaże tym młodym ludziom historię naszego rodu, a
poprzez to fotograficzną tradycję Mielca.
- Będzie Pan przyjeżdżał do Mielca by doglądać bieżącej działalności muzeum?
- Mimo wieku jest bardzo zajęty. Dzisiaj nawet wyrwałem się z trudem. Ale jeśli
będą ku temu okazje, to na pewno będę w Mielcu.
|
|
|