TMZM Mielec TMZM Mielec
 TMZM Mielec TMZM Mielec:
skrypty php, skrypty JS, shout TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
 TMZM Mielec Działalność:
skrypty php, skrypty JS, shout TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
  Warto zobaczyć:
TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
  Po godzinach:
skrypty php, skrypty JS, shout TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
  Monitoring:
TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
 TMZM Mielec TMZM Mielec  TMZM Mielec Hyde Park  TMZM Mielec Kto broni honoru zasłużonych ludzi ?
skrypty php, skrypty JS, shout

Dlaczego mieleckie społeczeństwo nie potrafi bronić honoru własnych zasłużonych ludzi?
12-03-2010
Takie pytanie postawiłem, aby zastanowić się nad pewnymi wydarzeniami minionego okresu. Pytania i wątpliwości mnożą się. Coraz więcej ich przybywa. Zastanawiam się jakim jesteśmy w Mielcu społeczeństwem? Dlaczego jesteśmy właśnie takim społeczeństwem, oraz jakie są tego przyczyny i skutki.

Trudno mi zrozumieć dlaczego tak się dzieje, że Mieleckie Społeczeństwo nie potrafi wziąć w obronę własnych zasłużonych ludzi. Wydarzenia minionego okresu wskazują, że ta niemoc dotyczy nie tylko przeciętnego obywatela, ale w szczególności władzy terenowej poszczególnych szczebli, organizacji kombatanckich i środowiskowych, mediów publicznych i wielu innych organizacji. Sprawa jest o tyle ważna, że niemocą zarażane są młodsze pokolenia, które nie doznały okrucieństw minionej wojny. Dzieci obecnych pokoleń nie zaznają strachu, z powodu odebrania ich siłą rodzicom i wysłania do obcego kraju na poniewierkę. Nie boją się, że stanie się to jutro, za tydzień, czy kiedykolwiek i że mogą zginąć. Dlatego powojennym pokoleniom trudniej jest zrozumieć, gdzie zaczyna się wielkość ludzi nie pozwalających się zniewolić i walczących ze zniewoleniem. O ile można wybaczyć przeciętnemu obywatelowi, to nie można wymienionym powyżej organizacjom i władzy terenowej, że nie tylko nie rozumieją, ale również nie stają w obronie zasłużonych ludzi. Dlaczego tak się dzieje? Oto pytanie, które od dłuższego czasu sobie zadaję.

Posłużę się przykładem śp. Płk Aleksandra Rusina, który walczył zbrojnie z totalitaryzmem hitlerowskim i stalinowskim, unikał zagłady, a trwało to przez 17 lat. Późniejszy okres PRL-u, to uznanie go bandytą i skazanie na margines społeczeństwa. Nie będę opisywał jego bohaterskich czynów w okresie totalitarnej tyranii, gdyż są one powszechnie znane i nie kwestionowane. Płk Aleksander Rusin dożył sędziwego wieku i Polski wyzwolonej z totalitaryzmu. Spadły na niego zaszczyty, odznaczenia. Awansowano go do stopnia pułkownika. Brał udział w uroczystościach państwowych. Był potrzebny społeczeństwu, jako przykład walki o naszą wolność. Ten prosty wyrosły z ludu człowiek był nam potrzebny, bo rozsławiał swymi czynami Mielecką Ziemię na której żył. Można go stawiać za wzór. Czyż tego nie widać, że on swym życiem zasłużył na wdzięczność?

Smutne jest to co poniżej napiszę, ale Mieleckie Społeczeństwo nie okazało wdzięczności bohaterowi Tej Ziemi. Kiedy kilka osób wyrosłych na PRL-kim chlebie podniosło protest za honorowanie jego zasług, nie potrafiono go obronić. Nie znaleziono argumentów, aby przeciwstawić je protestującym, chociaż działo się to w Urzędzie Gminy w Przecławiu, zaraz po nominacji Aleksandra Rusina do stopnia pułkownika. Ujawniłem w prasie lokalnej przyczyny protestu i ludzi czujących do niego wrogość. Byli to ludzie, których działalność w okresie PRL-u obnażał Aleksander Rusin. Kiedy stanąłem w obronie płk Rusina zaczęto mi grozić. Zaapelowałem do organizacji kombatanckich i innych czynników, o zajęcie stanowiska, ale nikt się nie odezwał. Na pismo do Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w Mielcu, aby zajęto w prasie stanowisko, otrzymałem tylko skierowany do mnie list i nic więcej, a przecież nie o to chodziło. Nie do mnie należy ocena, czy ta organizacja jest tak skostniała, że nie potrafi bronić nawet pośmiertnie członka własnej organizacji. Wysłałem pocztą elektroniczną kilka pism do Zarządu Głównego ŚZŻAK w Warszawie, aby uaktywnił działalność mieleckiej organizacji, ale skończyło się tylko na pochwałach pod moim adresem, że staję w obronie ich członka. Podobnie zadziałała Kapituła Orderu Wojennego Virtuti Militari działająca przy kancelarii prezydenta. Dostałem stamtąd piękne pismo podpisane przez kanclerza kapituły generała Stanisława Nałęcz Komornickiego ograniczające się do stwierdzenia, że płk Aleksander zaliczony jest w poczet Kawalerów Orderu Wojennego Virtuti Militari. Na nic więcej nie stać ich było, chociaż wysłałem im pełną charakterystykę sprawy.

Ponieważ w Korso opublikowano list (skierowany do mnie), gdzie były treści szkalujące pamięć płk Rusina, odezwała się rodzina wyrażająca oburzenie z powodu szkalowania pamięci ich ojca. Nikt więcej się nie odezwał. Ci którzy powinni zareagować milczą, jakby ich to nie dotyczyło, a ja usłyszałem zarzut, że jestem adwokatem rodziny Rusinów. Nie do mnie należy wskazywać, gdzie należy szukać przyczyny skostniałości społecznej. Powinni to zrobić socjolodzy, historycy, organizacje społeczne i kombatanckie, szkoły, media, urząd promocji, władze terenowe i inne, a wszyscy razem powinni, za ten stan, uderzyć się w piersi. Od wyżej wymienionych zależy, czy przyszłe pokolenia potrafią dokonać właściwej oceny. Jeśli zostaną tego nauczeni, będą potrafili oddzielić ziarno od plew i zrozumieją heroizm walki takiego człowieka, jakim był płk Aleksander Rusin. Smutne, że obecne społeczeństwo tego nie potrafi.

Osobną sprawą jest upamiętnianie zasłużonych ludzi. Widoczna jest niechęć do ich upamiętniania, a przecież tacy ludzie jak Bracia Działowscy, płk Aleksander Rusin i wielu innych zawsze będą rozsławiać ziemię z której wyrośli, pod warunkiem, że będziemy o tym pamiętać. To pięknie jeśli nazywamy szkołę czy inny obiekt imieniem znanych w świecie autorytetów, ale oni wnoszą inne wartości, może wyższe, ale nie rozsławiające Mieleckiej Ziemi. Mam nadzieję, że nie prędko będzie okazja na sprawdzian ludzkich charakterów i osobowości jak tych z czasów II Wojny Światowej i dlatego jestem zdania, że powinniśmy upamiętniać ich nazwiska, rozsławiać czyny i dbać o ich cześć, niezależnie od tego, czy się to komuś podoba, czy nie. Uważam, że wygodnictwem lokalnych władz jest upamiętnianie anonimowych bohaterów. Jest to w prawdzie wygodne, ale nic nie upamiętnia, bo tylko nazwiska konkretnych ludzi i ich czyny podnoszą rangę Ziemi. Widocznie, aby to zrozumieć należy poczekać, aż nadejdą następne pokolenia.
 

Teofil Lenartowicz


  Copyright © 2006-2010 TMZM Mielec &  wichz MCMLXII