TMZM Mielec TMZM Mielec
 TMZM Mielec TMZM Mielec:
skrypty php, skrypty JS, shout TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
 TMZM Mielec Działalność:
skrypty php, skrypty JS, shout TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
  Warto zobaczyć:
TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
  Po godzinach:
skrypty php, skrypty JS, shout TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
  Monitoring:
TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
 TMZM Mielec TMZM Mielec  TMZM Mielec Hyde Park  TMZM Mielec O mieleckim muzeum i monografii Mielca i regionu opowiada Tadeusz Łakomy
Tadeusz Łakomy - wieloletni prezes TMZM im. Wł. Szafera i były dyrektor I LO w Mielcu
 25-02-2010
Odkłamywanie mieleckiej historii... (cz. II)

W związku z tym, że zaczęło funkcjonować Muzeum Regionalne w Mielcu, to sądzę, że wówczas Towarzystwu pozostała monografia Mielca ...

Właściwie tak, prace przy przygotowaniu monografii do druku stały się naszym „oczkiem w głowie", czymś co nas wszystkich absorbowało, pasjonowało i chcieliśmy to doprowadzić do końca ... To było olbrzymie wyzwanie dla ówczesnego Zarządu Towarzystwa, także kolejnych, przy niezwykłej aprobacie społeczeństwa. Ale muszę tu wspomnieć, że temat monografii miasta i regionu nie był dla nas czymś nowym, gdyż już na początku XX wieku - przy poparciu ówczesnych władz na czele z marszałkiem powiatu Stefanem Sękowskim - zorganizowano zespół w celu przygotowania i wydania monografii, w którym m. in. prym wiódł prof. Władysław Szafer. Zamierzenie to przerwał wybuch I wojny światowej, a po niej nie dokończono prac. Później, już po II wojnie światowej, w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych podejmowano prace wydawnicze (np. publikacja z okazji 500-lecia powstania Mielca, czy książka „Mielec i okolice"), które mogły wskazywać, że myślano nad tym, że kiedyś będzie trzeba wydać coś co nawiąże do chlubnych zamiarów z początku ubiegłego wieku. Nie wiem na ile działania wydawnicze moich poprzedników - pełniących funkcje prezesów Towarzystwa - zmierzały w tym kierunku. Jestem przekonany, że mój poprzednik, dr Władysław Witek, wybitny bibliofil i regionalista znał publikacje monograficzne różnych miejscowości, zwłaszcza pisanych przez naukowców z krakowskich uczelni, gdyż wiadomo jest, że za jego prezesury Zarząd Towarzystwa utrzymywał ożywione kontakty z tym środowiskiem, ale jakoś nie zdołano zmierzyć się z organizacyjnie trudnym zadaniem opracowania monografii miasta, mimo, że już wówczas z Krakowa do Mielca „płynęły" deklaracje pomocy. Tak więc w 1974 roku, po powierzeniu mi funkcji prezesa Towarzystwa wrócono do tematu, a po kilku miesiącach -we współpracy już z prof. Feliksem Kirykiem - przystąpiliśmy do działania. Wszystkie uwagi na temat przyszłej monografii prof. Kiryk zawarł w swoim liście, który dotarł do mnie za pośrednictwem mieleckiego profesora liceum Stanisława Brekiesza, który był członkiem Zarządu Towarzystwa (także w okresie gdy prezesem był dr Władysław Witek), u którego w mieszkaniu odbyło się nasze spotkanie z prof. F. Kirykiem, na którym zaczęliśmy analizować jak ma wyglądać praca nad monografią oraz co powinien zawierać konspekt opracowania. Profesor miał w tym zakresie doświadczenie, bo napisał już niejedną taką monografię. Przedstawił nam swoje sugestie związane z konspektem czy też propozycje autorów, także wywodzących się ze środowisk naukowych Krakowa i Rzeszowa.

Jakie były wasze pierwsze uzgodnienia? Jak rozplanowano tę publikację, której trzy tomy ukazały się przy pańskim udziale?
Tak, na pewno dwa tomy i zacząłem trzeci, który dokończył już Józef Witek - mój następca wybrany na Walnym Zgromadzeniu Towarzystwa, gdy nie podjąłem się już dalszego pełnienia funkcji prezesa. Podkreślę tu, że praca przy monografii nie była łatwa, absorbowała wszystkich przy niej zaangażowanych. Po opracowaniu konspektów, gdy mieliśmy konkretny materiał, były uzgodnienia w Komitecie Miejskim i Komitecie Wojewódzkim PZPR, jeżeli chodzi o autorów, były stamtąd jakieś sugestie... Duszą prac nad monografią był przede wszystkim Stanisław Brekiesz. Duży był też wkład członków Zarządu Towarzystwa (część przez cały okres pracy), a wspomnę tu także: Wiktora Jadernego, Józefa Chrobaka, Józefa Kamińskiego, Jacka Krzysztofika, Krystynę Książnicką, Pawła Lisa, Tadeusza Lubaskę, Mirosława Maciągę, Władysława Micka, Franciszka Michońskiego, Henryka Momota, Leokadię Ogorzałek, Józefa Piecucha, Mariana Podolskiego, Tadeusza Przywarę, Jana Torbę, Annę Tychanowicz, Tadeusza Stachurę, Jana Stępnia, Franciszka Śliwę, Marię Wątróbską, Andrzej a Wilczyńskie-go, Józefa Witka, Edwarda Żyrkowskiego. Proszę o wybaczenie, jeśli kogoś pominąłem... Pragnę dodać, że w pracach nad wszystkimi trzema tomami pracowało 62 autorów, w tym 10 profesorów z uczelni krakowskich, 7 z rzeszowskich, a pozostali to głównie mielczanie.

Ale wtedy była cenzura, jak sobie z tym poradziliście?
Tutaj trafiliśmy na podatny grunt, bo sekretarzem propagandy w Komitecie Miejskim PZPR był Jan Kapinos, nauczyciel z zawodu, polonista, który już też próbował swoich sił wydawniczych. Opracowanie, które wówczas wydano było niewątpliwie powodem do dumy, mimo że było odbite na matrycy, ale to był już jakiś zalążek opracowania monograficznego.

Wróćmy jednak do tych zastrzeżeń ze strony Komitetu do autorów przyszłej monografii...
Ja w 1990 r. wszystkie materiały dotyczące monografii przekazałem Józefowi Witkowi. Są tam ingerencje, które dotyczyły paru osób ze składu autorów, głównie miejscowych.2 W. Gąsiewski - Jakie to były osoby? Tadeusz Łakomy - Nie wiem jak wyglądała wówczas współpraca PZPR z ZSL-em, ale wykreślono m. in. Franciszka Śliwę, który nie znalazł się wśród autorów pierwszego tomu. Później myśmy go i tak wprowadzili przy opracowywaniu drugiego tomu - w porozumieniu z prof. Kirykiem. Ta ingerencja dotyczyła i innych osób, m. in. takich, które zostały dokooptowane do składu autorów tekstów, na przykład z Rzeszowa. W. Gąsiewski - Kto jeszcze z tej listy autorów został skreślony? Tadeusz Łakomy - Tam były tylko postawione pytajniki... Różne sugestie, wątpliwości... Byli oni raczej mało znani i nie zajmowali się polityką i nie chciałbym ich eksponować...

Ale kto z autorów się nie zachował?
Niektórzy z różnych względów sami się wycofali, np. Tadeusz Zawada, który miał opracować artykuły o partiach, organizacjach, administracji, służbie zdrowia, a on zrezygnował. Były też jakieś wątpliwości wobec Stanisława Brekiesza, dra Mirosława Maciągi, którego nie mogłem „stracić", dlatego, że on był bardzo przydatny m. in. od strony fachowej i spraw technicznych przygotowania tekstu do druku.

Pozostańmy na razie przy tym, że niektórzy autorzy się „nie zmieścili", ale praca nad monografią trwała dalej i w 1984 r. ukazał się pierwszy tom, a w 1988 r. tom drugi. Co robiliście przez te lata?
To zależało od autorów, których było wielu, np. pan profesor Stefan Mateszew, który był moim wychowawcą w Krakowie, wycofał się ze względów zdrowotnych z bardzo poważnego artykułu jeszcze z pierwszego tomu dotyczącego osadnictwa, były tam też jakieś inne nieporozumienia, ale jeździłem w tej sprawie osobiście i ostatecznie pan profesor napisał ten artykuł. Tak więc ten okres był ciągle wydłużany, bo nie wszyscy rytmicznie pracowali i zdawali materiały, a profesor Kiryk, jako redaktor naczelny monografii miał taki zwyczaj, że każdy z artykułów, musiał sam czytać i to kilkakrotnie. Dawał materiał później do poprawek i to się wydłużało.3 W. Gąsiewski - Tak, ale zwłaszcza w pierwszym tomie to już byli profesorowie, ówczesne sławy... Tadeusz Łakomy - Tak, bez tego byśmy nie ruszyli, wprawdzie tam zmieścił się np. od nas dr Mirosław Maciąga, m. in. na temat rzemiosła, ale przeważali profesorowie z różnych uczelni...

W którym roku oddaliście do druku pierwszy tom ?
W 1983. Mieliśmy papier, zezwolenia, uzgodnienia z Komitetem Wojewódzkim PZPR ...

Czyli cenzura to czytała ...
Tadeusz Łakomy - Nie wiem czy czytała, ale maszynopis musieliśmy oddać, z tym że cenzura to była nie w Komitecie Wojewódzkim, gdyż oni się tam tym nie zajmowali, tylko mieli swoich ludzi w konkretnym wydawnictwie i tę mono¬grafię cenzurował nawet mój znajomy Marian Ważny.
W. Gąsiewski - Pierwszy tom ukazał się w 1984 r. w nakładzie 3750 egz. Jak został on wówczas rozprowadzony? Tadeusz Łakomy - To już było wyliczone, m.in. dla bibliotek, na uczelnie itp. Był dosłownie rozchwytywany przez ludzi... W. Gąsiewski - A kto zapłacił za wydawnictwo ?
Tadeusz Łakomy - Urząd Miejski w Mielcu, z tym że przechodziło to przez Towarzystwo Miłośników Ziemi Mieleckiej, np. na honoraria autorskie Urząd Miasta dawał pieniądze i każdy autor najpierw otrzymywał zaliczkę 25%, a po złożeniu materiału i akceptacji przez prof. F. Kiryka - otrzymywał resztę. Chciałbym podkreślić, że cena za poszczególne egzemplarze monografii była odpowiednio wyliczona, a wszystkie pieniądze uzyskane ze sprzedaży monografii zostały wpłacone na konto Urzędu Miejskiego w Mielcu. Zostało to skrupulatnie rozliczone. W. Gąsiewski - Nad drugim tomem praca już poszła szybciej? Tadeusz Łakomy - Drugi tom był raczej łatwiejszy, bo byliśmy bogatsi o doświadczenie zdobyte przy opracowywaniu pierwszego, ale też się praca wydłużała. W sumie przecież praca nad trzema tomami monografii trwała dwadzieścia lat. W. Gąsiewski - No tak, ale przy pierwszym tomie nie było większych kontrowersji, gdyż obejmował on czasy historyczne, np. średniowiecze czy też okres przed i porozbiorowy, a tom drugi zahaczał już o współczesność, o II wojnę światową i okres powojenny. Tutaj właśnie jest najwięcej zarzutów, co do pewnych faktów. Jak z perspektywy czasu pan to ocenia? Tadeusz Łakomy - Każdy się starał jak najlepiej, ale też i czasy po stanie wojennym nie były łatwe. Przypominam sobie np. artykuł o WSK „PZL-Mielec", która traktowana była jako przedsiębiorstwo tzw. „miastotwórcze" i w związku z tym dwóch autorów z krakowskiej WSP oraz jeden z Mielca - Witold Pająk, ówczesny redaktor naczelny „Głosu Załogi" - napisali artykuł, że tam było wszystko „naj, naj.." itd.

Rozumiem, ale odnośnie artykułu o WSK jednak nie ma większych wątpliwości...
Tak, bo ten artykuł został później przerobiony, co też powodowało wydłużanie się w czasie. Podobnie było z innymi opracowaniami, gdyż albo zmieniali się autorzy, lub też stwierdzano, że taki czy inny artykuł należy napisać inaczej, szerzej.

Chodzi mi jednak o sprawy związane z II wojną światową, ruchem oporu, chociaż nie było w drugim tomie osobnego artykułu na ten temat. Czy były jakieś naciski? Czy tutaj mieliście jakieś problemy z władzą, z partią, z cenzurą?
Raczej nie było tutaj jakichś skrajności, żeby np. w tych sprawach wzywali kogoś. Raczej wręcz przeciwnie - zadeklarowano nam pomoc organizacyjną, finansową, przydzielono papier, wydano niezbędne wówczas zezwolenia. Pomagano przy popularyzacji problematyki jaką opracowywali poszczególni autorzy, m.in. poprzez organizację odczytów, spotkań, sesji popularnonaukowych i naukowych. Starano się o zakwaterowanie dla zamiejscowych autorów. Pozwolę sobie dodać, że prowadzono wówczas różnorodną działalność Towarzystwa, a oprócz monografii podejmowano bardzo istotne działania dotyczące m. in. ratowania popadających w ruinę zabytkowych budynków w Mielcu, pałacu Oborskich i nie tylko, dworu w Wojsławiu, pałacu w Przecławiu, zamku w Rzemieniu. Mało kto wie, że Towarzystwo starając się o pałacyk Oborskich dla siebie i dla Muzeum Regionalnego przygotowywało też koncepcję zorganizowania w parku obok ogrodu botanicznego i ulokowania tam pomnika patrona TMZM - prof. Władysława Szafera. Różne były pomysły i działania. Wśród przedstawicieli ówczesnych partii politycznych i władz mieliśmy wielu gorących orędowników. Nie pamiętam już wielu, ale można tu wymienić m. in. Marię Bartman, Marka Białynickiego, Stefana Ćwioka, Franciszka Duszlaka, Zdzisława Dziedzica, Kazimierza Jabłońskiego, Edwarda Kabaja, Jana Kapinosa, Józefa Króla, Stefana Kucharskiego, Zygmunta Klatkę, Edwarda Łakomego, Henryka Momota, Mieczysława Mądrackiego, Jana Mycka, Irenę Nowakowską, Tadeusza Ryczaja, Apolinarego Rzadkowskiego, Edmunda Sobczaka, Lucjana Surowca, Józefa Starzyka, Franciszka Śliwę, Jana Torbę, Wojciecha Wiktora, Józefa Witka, Władysława Witka, Edwarda Żyrkowskiego. Wielu z nich popierając naszą działalność, bardzo dużo nam pomogło, nie tylko przy pracach wydawniczych, ale np. w staraniach o pozyskanie dla Towarzystwa „Sali Królewskiej" lub pałacyku Oborskich, ucieszyła nas decyzja dyrektora Tadeusza Ryczaja o podjęciu się przez WSK „PZL-Mielec" ratowania zniszczonego pałacu Reyów w Przecławiu - o co zabiegaliśmy. Chcieliśmy też utworzenia Państwowego Muzeum Regionalnego w Mielcu w oparciu o zbiory Towarzystwa.

Czy były zastrzeżenia co do autorów, bo np. Mirosław Maciąga cały czas w tym uczestniczył?
Dr Maciąga w drugim tomie nie miał jakichś politycznych artykułów.

Więc to co autorzy napisali, to się ukazało?
No nie, nie można tak tego rozumieć. Jak wiadomo proces przygotowania monografii do druku był bardzo złożony, inne też były czasy, inny sprzęt. To co autorzy mieli napisać, co jak napisali było przedmiotem wielu dyskusji i analiz, korekt i poprawek. Jak już nadmieniłem „ostatnie słowo" należało do prof. Kiryka. On jako redaktor naczelny o wszystkim decydował.

Drugi tom ukazał się w 1988 r., a więc u schyłku PRL-u. jak on był przyjęty, czy podobnie jak pierwszy ?
Oczywiście, największą popularność miał tom pierwszy, ale i drugi rozszedł się dość szybko.

Wówczas to zaczął pan przygotowania do wydania trzeciego tomu monografii, ale w 1991 r. zakończyła się pańska kadencja jako szefa TMZM, czyli w trakcie tych przygotowań zmienił się prezes, którym został Józef Witek.
Tak, jednak praca nad niektórymi artykułami szła nieprzerwanie i ja w tym cały czas uczestniczyłem. Chcę też podkreślić, że podczas pracy nad całą monografią niebagatelne znaczenie miał fakt, że przez większość tego okresu byłem dyrektorem I Liceum Ogólnokształcącego w Mielcu, np. niektórzy autorzy, profesorowie WSP z Krakowa przyjeżdżając na konsultacje do Mielca, spotykali się też z młodzieżą szkolną, mogli też przenocować w internacie szkolnym, a także za niedużą odpłatnością zjeść tam posiłki, co przy ich skromnych honorariach pozwalało częściej do Mielca przyjeżdżać. Dodać należy, że w tym wszystkim olbrzymi wkład pracy i zaangażowania wnieśli zarówno nauczyciele jak i pozostali pracownicy Liceum - za co byłem i nadal jestem im bardzo wdzięczny.

Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Włodzimierz Gąsiewski

źródło: www.promocja.mielec.pl
  Copyright © 2006-2009 TMZM Mielec &  wichz MCMLXII