Jak przypomniał amerykański serwis "Foxtrot Alpha", Polacy mają nie tylko
wielkie osiągnięcia na rzecz światowego lotnictwa i wojskowości, są również
odpowiedzialni za dzieła mniej chwalebnie. Chociażby za zaprojektowanie i
stworzenie jednego z najbrzydszych seryjnie produkowanych samolotów
odrzutowych, jakie kiedykolwiek przemierzały światowe nieba.
Mowa tu o zaprojektowanym na zlecenie Związku Radzieckiego samolocie PZL
M-15, który ze względu na swój karykaturalny wygląd doczekał się
nieoficjalnej nazwy "Belphegor". Nawiązuje ona do okultystycznego demona,
który podsyła ludziom zwodnicze pomysły na wzbogacenie się, skłaniając ich
do podążania w kierunku odkryć i pomysłów, które nie mają większego sensu. W
wyrazie specyficznego uznania dla twórców maszyny – Kazimierza Gocyły i
Riamira Izmaiłowa – taką oryginalną nazwę wymyślili dla niego zwiedzający
paryski Międzynarodowy Salon Lotniczy w 1976 roku.
Samolot powstał jako następca radzieckiego dwupłatowca An-2,
wykorzystywanego do nawożenia i opryskiwania upraw. Samolot ten, będący w
czynnej służbie od 1947 roku, 25 lat później wydawał się archaiczny i
nieefektywny – nawet mimo tego, że jego niewielka prędkość znacząco
ułatwiała sterowanie niedoświadczonym w lotnictwie rolnikom. Rosjanie
chcieli, by ich pola obsługiwały maszyny nowoczesne i wydajne, mogące
licować z kreowaną przez nich potęgą militarną i gospodarczą Związku
Radzieckiego.
Zadanie stworzenia następcy An-2 powierzono polskim zakładom WSK-Mielec. Nie
było ono łatwe – przede wszystkim, na wniosek władz rolnictwa ZSSR, samolot
w odróżnienia od swojego poprzednika bazować miał na silniku odrzutowym. W
realizacji tego ambitnego planu polskim specjalistom pomóc mieli radzieccy
inżynierowie, na czele których stał właśnie Riamir Izmaiłow.
Problem z wykorzystaniem silnika odrzutowego w samolocie rolniczym był
jednak taki, że miał on latać szybciej, ale nie zbyt szybko – bo przy zbyt
dużej prędkości nie byłby on w stanie niczego efektywnie rozpylić. Stąd
nietypowa zabudowa silnika w ostatecznym kształcie samolotu i dziwaczny
kształt jego ogona, bazująca na projekcie maszyny An-14 "Pszczółka".
Niestety, mimo wysiłkowi konstruktorów i umieszczeniu w samolocie silnika
odrzutowego o ciągu zaledwie 1500 kg, okazał się on dla rolników zbyt trudny
w pilotażu. Dodatkową komplikacją było dla nich zużycie paliwa – maszyna
potrafiła spalić nawet 600 litrów na godzinę lotu. Dla porównania, wartość
ta w przypadku An-2 wynosiła 175 litrów.
Z tych powodów produkcję maszyn zarzucono 7 lat po pierwszym locie, w 1981
roku. Ostatecznie powstało zaledwie 175 egzemplarzy PZL M-15.
Maszyna ta pozostaje jedynym w historii rolniczym samolotem odrzutowym. Nie
bez powodu – wykorzystanie takiego silnika od początku nie miało większego
sensu, a cele jego pomysłodawców były wyłącznie propagandowe.
źródło:
www.tech.wp.pl
Opracowanie: